Od Rollercoastera minął miesiąc i 1 dzień. Najwyższy czas na podsumowanie.
W ubiegłym roku nie było biegu, bo w jego miejsce zorganizowaliśmy nasze ultra. Wielu nie mogło nam wybaczyć 😊 I choć w tym roku znowu na drodze stanęło nam parę problemów, to wiedzieliśmy, że bieg być musi! Mieliśmy plan B i C z powodu budowy drogi przez Wzgórza Piastowskie, gdzie rozgrywany jest bieg, a także na przebudowę kąpieliska, gdzie mieścił się dotąd start i meta. Ale okazało się, że trzeba było szukać następnych literek w alfabecie.
I tak trafiliśmy do Ogrodu Botanicznego. Podobało się Wam? Bo nam bardzo! Łatwiejszy dojazd komunikacją miejską, przyjemne otoczenie do relaksu po biegu. I sama prosta start / meta chyba też niezła. Najlepszym przykładem niech będzie to, że padł rekord trasy!
O trasie czy o samym biegu napisano już chyba wszystko. Zwłaszcza po tekście Włóczykija lubuskiego ciężko napisać coś nowego. Więc może dorzucimy garść statystyki:
– dystans 10 km ukończyło 47 osoby
– dystans 21 km ukończyły 74 osoby.
Dominowali biegacze z Zielonej Góry i okolic, ale gościliśmy też zawodników z Głogowa, Gorzowa Wielkopolskiego, Pniew czy Szczecina.
Medycy nie mieli za bardzo pracy, głównie zaopatrywali obtarcia. Najmłodszy zawodnik miał 21 lat, a najstarszy – 64!
Przy zawodach pracowało ochoczo 32 wolontariuszy.
O catering zadbał najlepszy w całej galaktyce – Jefferson’s Catering, a o zdrowie – Sensus – Ratownictwo Medyczne.
Ogromne podziękowania kierujemy w stronę wszystkich sponsorów oraz w stronę Ogrodu Botanicznego. Bardzo gościnne miejsce!
A wrażenia? Tylu pozytywnych opinii nie mieliśmy dawno, a oto jedna z nich: „Pierwszy raz byłam na takich zawodach, mięśnie bolą nie od biegania, ale od ciągłego śmiania się. Rewelacja. Inny wymiar biegania, nie ważne miejsce w rankingu ale super zabawa”.
I taki właśnie jest Rollercoaster.
A tymczasem my już myślami przy Ultramaratonie, o który lada moment zaczniemy Wam opowiadać. Będzie się działo!
