VIII Ultramaraton Zielonogórski Nowe Granice

start: 2 kwietnia 2022, godzina 6:00

Czytasz Ultramaraton w Zielonej Górze, pierwsza myśl że to jakiś żart. Klikasz w Google, wujek informuje że to województwo lubuskie. Zero gór, sprawdzasz trasę biegu i co widzisz?  Jedną pętle przez lasy i kilka wiosek, do tego punkty odżywcze i przepak. Myślisz sobie, ale łatwy i prosty bieg. Następnie zadajesz sobie pytanie jak można tego nie wygrać…Pauza, zaduma, pewność siebie – zostań z tym nastawieniem do startu… 6:00 rano, gdzieś w Zielonej na terenie szkoły, jest ciemno, tylko co widzisz to oślepiające czołówki nieświadomych biegaczy oraz linię startu od której będziesz się oddalał, żeby zarazem się przybliżyć. To będzie twój cel przez najbliższe kilkanaście godzin ciągłego biegu na trasie. Przygotuj się na ból, ponieważ w drugiej połowie biegu walczysz z ultra Bestią, która wyciska cię jak cytrynę, robi z tobą co chcę a z twojej głowy robi…. lepiej nie pytaj, tylko przekonaj się sam...” . Tak rozpoczyna swój opis ktoś, kto u nas biegł już parę razy. Wie, co pisze!

A zatem zapraszamy Was na kolejne Nowe Granice! I znowu nowość: zamiast w zimowym lutym, pobiegniemy w wiosennym kwietniu!

Wiele osób nas o to pytało, więc po sukcesie jesiennej edycji, postanowiliśmy spróbować Nowych Granic w wydaniu wiosennym. Oczywiście zdajemy sobie sprawę, że kwiecień-plecień i zamiast słonecznej wiosny może być deszcz, wiatr i wszechobecne błoto. No ale. This is ultra, jak mawiają Górale.

Dystanse są 3. Bieg główny to 103 km. Możecie go pokonać solo, w sztafecie (2-, 3- lub 4-osobowej), w duatlonie (bieg + rower) solo lub w 2-osobowej sztafecie.

Nieco ponad połowę dystansu liczy nasze Małe Ultra, czyli 56 km. Długi limit czasowy, bo aż 9 godzin będzie świetną wiadomością dla tych, którzy pierwszy raz zmierzą się z dystansem ultramaratonu. Tylko bieg solo.

Najmłodsze dziecko w naszej ofercie to 23 km, z czego większość z górki. Tylko bieg solo.

Trasa ta sama. Rok temu nieco ją skorygowaliśmy. Omijamy jedno osiedle, biegniemy przez Park Książęcy w Zatoniu. Wiedzie leśnymi drogami i ścieżkami oraz wałem wzdłuż Odry. Czasem zdarzy się kawałek asfaltu. Po drodze dużo pagórków, strumieni, pól, zagubionych w lesie jeziorek, zwalonych drzew. Czasem jakieś dziwadło jak np. świnie w swetrach, chroniony żółw (choć tak naprawdę jeszcze nikt go nie widział) poniemieckie bunkry, parę razy krzyż przydrożny czy pokutny, dwa wiadukty nad S3, coś jakby pustynia, trochę błota, wygwizdowa, szutru. Miejscami można dostrzec winnice, cmentarz, ruiny pałacu. I jeszcze wiele atrakcji. Swego czasu naszym znakiem rozpoznawczym była kałuża, a właściwie Kałuża. Chwilowo jej nie ma, ale spokojnie, bobry pracują i coś wymyślą 🙂

Profil trasy jest miejscami nieźle pofałdowany i potrafi dać w kość, ale nie będziemy Wam wmawiać, że to góry. Jednak takie „płaskie” ultra wcale łatwe nie jest. Po 100 km w nogach nawet najmniejszy podbieg wyzwala w biegaczu słowotok słów powszechnie uznawanych za nieparlamentarne. A poza tym, gdy droga przez las ciągnie się w nieskończoność, trzeba mieć silną głowę, by dobiec do końca odcinka. A głowę trudniej wytrenować niż nogi. Zakręt i znowu prosta. Znana wszystkim, jedyna w swoim rodzaju Hanna Sypniewska, która biegła u nas w 2. edycji powiedziała, że po płaskim biegnie się najciężej, bo po górkę można iść, z górki fajnie się zbiega, a po płaskim trzeba zasuwać. No trzeba, bo limit wcale taki duży nie jest (14h30, ok. 8min23/km).

W dniu biegu słońce wstanie o 6:31, a zajdzie równo 13 godzin później o 19:31. A to oznacza magię startu w ciemności rozświetlanej jedynie blaskiem rac odpalonych na starcie i czołówek biegaczy oraz finisz znów w mroku.

To jak, będziecie z nami?

Napisano w News